Czarna Wołga, czyli najciemniejsza tajemnica PRL-u

Czarną Wołgą straszono dzieci i te duże, i te małe. Była postrachem dzieciństwa niejednego z nas. W PRL-u legendy o czarnej limuzynie, której kierowca porywa dzieci, były najlepszym sposobem na zwołanie niegrzecznych urwisów do domu. Skąd jednak wzięła się legenda? Jaka jest jej prawdziwa historia?

5880deeb73da5_p

Przesądy są chyba domeną ludzkości, przy czym każdy naród miewa swój własny. Wśród Polaków najbardziej znanymi i kultywowanymi od lat, są przesądy o niewitaniu się w progu – żeby się nie pokłócić, niestawianiu torebki na podłodze – żeby pieniądze nie uciekły, czy o niewracaniu się do domu po wyjściu, jeśli zapomnimy czegoś – co miałoby przynieść pecha. Znane są nie od dzisiaj, szczególnie wiele pamięta się zabobonów z okresu komuny, jednak najstraszniejszym z nich miała być Czarna Wołga…

Niegrzeczne dzieci trudno okiełznać – wie to każdy rodzic. Czasami najlepszym sposobem był strach i choć dzisiaj, w XXI wieku odchodzi się od takich metod, na pewno wielu z Was pamięta piętno, jakie w pamięci dziecka odcisnęła legenda o Czarnej Wołdze.

Wielu ludzi naprawdę wierzyło w jej demoniczne istnienie! Fala legend wylała się przede wszystkim w latach 40. I 50. Ubiegłego stulecia, kiedy to wśród milicyjnych kronik dotyczących porwań i zaginień, zaczęto wprowadzać podział nie tylko na płeć, ale również na wiek – rozdzielono zaginionych niepełnoletnich od pełnoletnich. Wówczas spostrzeżono, że na przełomie kilku lat zaginęło ponad 200 dzieci. Czarę goryczy przelała nieudolność milicji, która nie potrafiła odnaleźć zaginionego dziecka jednego z ówczesnych polityków. Wówczas to do milicji napływały setki anonimów, które opóźniały tylko jej pracę, co rozbudzało w obywatelach coraz większe rozgoryczenie. To wówczas znalazł się rzekomy świadek, który widział, jak dziecko wpakowane było do – od tamtej pory legendarnej – Czarnej Wołgi.

Okazało się być to jednak fikcją, ponieważ domniemanego porywacza namierzono, był on właścicielem Wołgi w kolorze czarnym, jednak nie udowodniono mu żadnej winy. Prawdopodobnie stał on się ofiarą sąsiedzkiej złośliwości. Czarna Wołga zapadła jednak w pamięć ludzi, a legenda miejska rozprzestrzeniła się po Polsce jak zaraza.

Kim więc miał być kierowca Czarnej Wołgi? Wersji było wiele. Mówiono, że autem jeżdżą księża i zakonnice, Żydzi, agenci SB, a nawet sataniści i wampiry. Znaną wersją było również stwierdzenie, że samochodem poruszają się wysłannicy starych Niemców cierpiących na białaczkę, którzy porywają dzieci, aby spuścić im krew dla uratowania niemieckich starców. Według niektórych, legendarna Czarna Wołga miała mieć w oknach białe firanki, białe opony lub miała nie posiadać tablic rejestracyjnych. Nigdy nikt domniemanego porywacza z Czarnej Wołgi nie złapał i nie znalazł.czarna-wolga-gaz21