Eleganckie panie i zadbani panowie na pewno z rozrzewnieniem wspominają znane wszystkim zapachy „Pani Walewskiej” czy nieśmiertelnego „Warsa”. Każda szanująca się elegantka i elegant wiedzieli, że tych pachnideł nie może zabraknąć na ich półkach. Dzieci szalały za szamponem z kaczuszką, który do dziś można spotkać pod wdzięczną nazwą „Bambi”, zaś nastolatkowie podkradali rodzicom nieśmiertelny krem „Nivea”. A jakie kosmetyki były Waszymi ulubionymi, drodzy czytelnicy? Przypomnimy Wam kilka kosmetycznych hitów PRL-u, które na pewno pamiętacie!
W czasach, kiedy sklepowe półki świeciły pustkami, najlepszym miejscem na zakup kosmetyków był oczywiście Pewex. Za zielone papierki można było dostać tu towary, których w sklepach brakowało. Czasami szczęściarze, którym udawało się wyjechać zagranicę lub których znajomi takiej przyjemności doświadczali, mogli liczyć na kosmetyki zza zachodniej granicy. Jakoś była oczywiście nieporównywalna! Drogerie? Marzenie! Zwykle ulubione, ogólnodostępne kosmetyki dostać można było w osiedlowych kioskach, które zaopatrywały ludzi nie tylko w prasę, ale też w ciekawe bibeloty. Takie kioski można spotkać do dziś – zupełnie jak ten, który stoi przy skrzyżowaniu, nieopodal Sadów Żoliborskich.
W czasach PRL-u gama produktów kosmetycznych zawężała się do naprawdę niewielkiego wyboru. Wśród kosmetycznych łupów znaleźć można było klasyczny krem do golenia, oliwkę dla dzieci, czy kultowe perfumy „Być może”, których woń unosiła się w każdym tramwaju. Luksusu dodawał im fakt, że pięć wariantów zapachowych nawiązywało do europejskich stolic. Niezapomnianym zapachem była również „Woda brzozowa”, którą co sprytniejsi, spragnieni procentów panowie, stosowali nie tylko naskórnie, ale i doustnie ? Na pewno pamiętacie również „Szampon Familijny”, którego niebieska butelka z białym korkiem jeszcze czasami jest do zdobycia w dyskontach, jako najtańszy środek myjący. W wielu domach królował również szampon pokrzywowy, łopianowy czy z dodatkiem czarnej rzepy, których zapachy powalały na kolana, bynajmniej nie z powodu uraczenia nozdrzy cudną wonią. Ranking szamponów zakończyć może tylko znany wszystkim „Bambi”, czyli szampon dla dzieci z żółtą kaczuszką na etykiecie, który dzieci uwielbiały z powodu silnie pieniącego się składnika. Odżywki do włosów mogły pozostać jedynie z sferze marzeń. Pielęgnacja ciała opierała się głównie na wklepywaniu w skórę kremu „Nivea”. Był to jedyny dostępny krem, który służył do pielęgnacji uniwersalnej. O odpowiednie nawilżenie twarzy dbał krem „Pani Walewska”, który idealny duet tworzył z perfumami o tej samej nazwie i bardzo silnej woni, lubianej nie przez wszystkich.
Panowie nie pozostawali w tyle z pielęgnacją. Krem Nivea, o którym przeczytaliście w akapicie wyżej, służył również panom. Szczególnie chętnie sięgali po niego w ramach zniwelowania podrażnień po goleniu. Hitem był oczywiście „Brutal” – woda, którą wytwarzano w oparciu o francuskie półprodukty. Namiastką męskiej elegancji był również „Wars”, którym pachniała większość panów na ulicach. Nieśmiertelnym zapachem była również wspomniana wcześniej woda brzozowa, która ze względu na intensywność zapachu służyła jako woda kolońska i perfumy zarazem. Pamiętajmy również o „Przemysławce”, która jako zapach, plasowała się na wyżynach wśród ulubieńców panów! Nie można zapomnieć o popularnym „Liderze”, czyli kremie do golenia w wyciskanej tubce, który łazienkową półkę zawsze dzielił z pędzlem do aplikacji ów kremu. Chyba każdy pamięta ten eksponat: mały, obszerny pędzel z naturalnego włosia na drewnianej nóżce, to właśnie towarzysz kremu do golenia „Lider”.
Tradycyjna higiena opierała się głównie na prostych kosmetykach. Szare mydło „Biały jeleń” to kawał historii, która nie skończyła się wraz z kończącym się PRL-em. Któż by się spodziewał, że ten prosty wynalazek przebrnie przez epokę kolorowych mydełek i stanie się prężnie działającą marką? W obecnej chwili „Biały jeleń” jest jedną z bardziej cenionych przez Polaków marek, nie tylko z uwagi na wieloletnią historię firmy, sentyment i polski kapitał, ale również przede wszystkim na jakość produkowanych kosmetyków, które są hipoalergiczne, a co za tym idzie bezzapachowe – odpowiednie dla każdego rodzaju skóry, bezpieczne dla dzieci i alergików. Gama proponowanych przez firmę produktów jest ogromna! I do dziś uwielbiana przez Polaków. Ludzie zaopatrujący się w Pewexach mogli wybrać również kolorowe mydełko FA, któremu poświęcono nawet piosenkę disco-polo.
Produkty do makijażu były dobrze znane, jednak ich wybór pozostawiał wiele do życzenia. Nikt nie zastanawiał się nad trwałością pomadki czy intensywnością koloru cieni. Panie upiększały się przede wszystkim kosmetykami marki Celia, w której asortymencie znaleźć można było cienie do oczu w żywych odcieniach niebieskiego i fioletowego. Kultowy tusz do rzęs Celii produkowany był w malutkich, wyciskanych tubkach oraz w kamieniu, który trzeba było zwilżyć wodą. W ofercie znaleźć można było też puder czy brzoskwiniowy róż do policzków.
Asortyment i jego dostępność pozostawiały wiele do życzenia, jednak klientela nie narzekała. Ludzie po prostu cieszyli się z tego, co mieli. Chyba pod tym względem PRL mocno wyprzedzał epokę, w której żyjemy, a w której dostępność do wszystkich towarów nie czyni nas szczęśliwymi.