Obiekty pożądania

Kiedy na półkach pustki, a w sklepach… również pustki, w głowach obywateli rodzi się chęć nabycia… wszystkiego! Obiekty pożądania w PRL-u, to nie hasło dotyczące pięknych kobiet i drogich samochodów! To przede wszystkich chęć nabycia czegoś, co w dzisiejszych czasach jest normalne, przeciętne, czegoś, co obecnie posiada prawie każdy. Co było towarem deficytowym dla przeciętnego Kowalskiego w Polsce Ludowej? Przeczytajcie sami!

1. Syrena

Samochód, który na ówczesne czasy był marką samą w sobie. Dostawcze i osobowe – taki mieliśmy wybór. To auto polskiej konstrukcji produkowano w latach 1957 – 1983, cieszyło się ogromną popularnością, a aby je zdobyć, należało mieć pokaźny portfel i… dużo cierpliwości! Losowania, kolejki – kto pamięta? My świetnie pamiętamy jak taką limuzyną jechało się na wakacje na Mazury!

507aae2913451_o,size,933x0,q,70,h,ed3c45

 

2. Zefirek

1971 roku na rynek miało trafić 140 tysięcy wentylatorów „Zefirek”. Wentylator ten był jednym z najbardziej pożądanych przedmiotów lat 70. Przyjemny chłodek, którym obdarzał nas Zefirek, kiedy letni skwar przedostawał się nawet do mieszkań wielkopłytowych bloków, był nieprzeliczalny na żadne pieniądze! Wentylator Zefir był godzien wszelkich chwał, bo choć zdarzało mu się odmówić pracy, to nawet przeciętnych zdolności majsterkowicz potrafił naprawić go w swoim garażu. Na zdjęciu Barbara Klarecka.

507aaf4023539_o,size,933x0,q,70,h,c3283a

 

3. Serwis „Iwona”

Każda szanująca się Pani domu chciała mieć w swojej kolekcji porządny serwis, przy którym ugościć mogłaby swoich znajomych i rodzinę. A ileż radości było, jeśli w domu pojawił się serwis „Iwona”! Dla ówczesnej Pani domu był to najlepszy i najekskluzywniejszy prezent, jakiego mogła się spodziewać. Wysokiej jakości serwis produkowany był Zakładach Porcelany i Porcelitu w Chodzieży. Był oznaką luksusu. „Iwoną” handlowało się też poza granicami kraju. Należała do prawdziwych dóbr narodowych.

507aafce67c56_o,size,933x0,q,70,h,4a0684

 

4. Maszyna do szycia „Łucznik”

Radomski „Łucznik” produkował nie tylko maszyny do szycia, ale również np. maszyny do pisania. Niemniej jednak, to właśnie maszyny do szycia były obiektem największego pożądania. W czasach, gdy sklepowe półki świeciły pustkami, każdy, kto miał choć odrobinę manualnych zdolności, starał się wykorzystać potencjał maszyny do szycia. Przerabianie starych ubrań na modne fatałaszki było jak najbardziej cool i trendy, jakbyśmy to teraz powiedzieli. Jeśli zdolna kobieta dysponowała kawałkiem zbędnego materiału, zaopatrywała się w magazyny z wykrojami, które to najczęściej przechodziły z rąk do rąk i wyczarowywała piękne ubranka dla siebie i najbliższych. W kolejkach po maszyny niejednokrotnie stali mężowie, którzy tracili tygodnie wypatrując sprzętu dla swoich żon. Było to jednak dla nich opłacalne! Co zdolniejsza gospodyni zadośćuczyniła mężowi trud szyjąc mu piękną marynarkę!

811572