Słodycze nie były dobrem popularnym – cukierki, lizaki, czekolady to coś na co dzieci wyczekiwały dłuuuugo. Najlepszym okresem był oczywiście czas przedświąteczny, kiedy to dostać można było nieco więcej łakoci.
W PRL-u znalazło się jednak miejsce dla cukrowych lizaków, cukierków czekoladopodobnych i zastępujących słodycze oranżadek w proszku. Przypomnimy Wam te najbardziej kutowe.
Kogel Mogel
Ten zapomniany już przez wielu przysmak stanowił ciekawy zamiennik dla słodyczy. Żółtko utarte z cukrem było idealnym zamiennikiem dla sklepowych słodyczy. Nawet nie zamiennikiem, a substytutem! Bo kiedy w sklepach nie było już nic, musiał wystarczyć domowy kogel mogel… Teraz niewielu odważyłoby się zjeść surowe jajko!
Ciepłe lody
Dużo kalorii, mało jedzenia i… wątpliwy smak. Ciepłe lody, były swojego czasu hitem. Co jednak znaleźć można było w środku? Na pewno duuuużo cukru. Do tego w skład taniego deseru wchodziła słodka pianka z zaparzonej syropem piany z białek, z góry oblane czymś przypominającym czekoladę. Podawane w waflowym kubku były ulubioną przekąską dzieci – dziś już chyba nie mają tylu fanów!
Pastylki pudrowe
Pyszne, kolorowe, słodziutkie! Później pojawiły się nawet w formie biżuterii – dzieciaki nosiły pudrowe zegarki na rękach, zajadając kolejno koraliki. Pastylki dostępne były w popularnej formie pojedynczych cukiereczków lecz te w biżuteryjnej formie zdecydowanie lepiej smakowały!
Landrynki
Dzieci najbardziej cubią cukierki! Sprzedawane na kilogramy landrynki były hitem. Zajadali się nimi wszyscy – i duzi, i mali. Nie było kogoś, kto odmawiał cukiereczka. Owocowe landrynki były hitem każdej imprezy dla dzieci. A jak komuś udało się upolować miętuski, albo anyżki? Mnim!
Gumy kulki
Sprzedawane w długich opakowaniach, które zawierały 10 sztuk pysznych gum. Pysznych tylko przez chwilę – bo smak zżuwał się po jakichś 20 sekundach. Nie ważne! Nawet po kilku minutach z radością żuło się gumę kulkę – wówczas już w postaci przypominającej kapcia 🙂