1 maja to jedno z najważniejszych wydarzeń w Polsce Ludowej – dla jednych symbol zniewolenia, dla innych miłe wspomnienie związane ze świętowaniem i zabawą. Tego dnia, z okazji Narodowego Święta Ludzi Pracy, ulicami paradowały pochody pierwszomajowe, na których uczestnictwo było oczywiście obowiązkowe! Jak wyglądał pierwszorzędny, propagandowy spektakl polskiego komunizmu? Przeczytajcie poniżej!
Święto Pracy miało w Polsce głęboką tradycję, chętnie obchodzono je już od końcówki XIX wieku, zaś charakter święta był pozapaństwowy i oddolny – święto organizowane było m.in. przez środowiska robotnicze, a pochody były raczej spontanicznym przemarszem, zrzeszającym zwolenników najważniejszej partii socjalistycznej na polskiej scenie politycznej.
W PRL-u święto drastycznie zmieniło swój charakter – komuniści najpierw nawiązać chcieli do przedwojennego klimatu (świadczyła o tym np. obecność mszy świętych w programach uroczystości), jednak z czasem święto 1 maja nabierało coraz większego politycznego rozpędu. Planowane było odgórnie i bardzo szczegółowo, zaczęło być traktowane jako ważne święto o charakterze państwowym i… obowiązkowym!
1 maja w PRL-u było drugim najważniejszym świętem państwowym obok Święta Odrodzenia (22 lipca), upamiętniającego narodziny Polski Ludowej. Trzeba przyznać, że 1 maja tak silnie zakorzenił się w strukturze politycznej, że z pewnymi modyfikacjami przetrwał do końca istnienia PRL-u w Polsce. Już na kilka tygodni przed Świętem Pracy wszelkie działające media i komórki propagandowe, rozpoczynały działania nagłaśniające tak, aby każdy z obywateli wiedział, że startują właśnie przygotowania do jednego z najważniejszych świąt komunizmu. Celem było również wytworzenie radosnej atmosfery oczekiwania i świętowania.
Najważniejszym i centralnym punktem świętowania był oczywiście pochód.Pochody pierwszomajowe charakteryzowały się przymusową mobilizacją społeczeństwa, obowiązkiem uczestniczenia w nich obarczeni byli nie tylko pracownicy, którzy za nieobecność na pochodzie mogli mieć problemy w pracy, ale również uczniowie, których obecność sprawdzana była nie tylko przed rozpoczęciem, ale również przed zakończeniem pochodu! Pochody organizowane były nie tylko w dużych miastach, ale również na wsiach. Każdy odbywał się wedle wcześniej zaplanowanego schematu, który wzorowany był na największym pochodzie w Polsce – organizowanym w stolicy. Stołeczny przemarsz organizowany był z największym rozmachem, rozpoczynało go przemówienie – najczęściej I sekretarza PZPR, które w swojej treści przypominało o ważności święta. W przemówienie wplatane były oczywiście liczne, aktualne wątki polityczne. Kolejno rozbrzmiewało hasło rozpoczynające pochód – Bierut zwykł otwierać uroczystość hasłem „Niech się święci 1 maja!” i fala świętujących (niekoniecznie z radością) zalewała ulice, rozpoczynając tym samym wielką manifestację. Warszawski pochód przebiegał ulicą Marszałkowską – w późniejszych latach zmienił swoją trasę kierując się na Aleje Jerozolimskie tak, aby uczestnicy przemaszerować mogli przed oddanym w 1952 roku Domem Partii, który był siedzibą Komitetu Centralnego PZPR. W 1955 r. pochód znów powrócił na Marszałkowską, przy której wyrósł Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina. Pochód prowadzony był przez poczet sztandarowy PZPR, kolejno za nim ujrzeć można było słuchaczy szkół partyjnych, którzy to byli przyszłą kadrą kierowniczą „przewodniej siły Narodu”. Wyjątkowe miejsce przeznaczone było również dla weteranów ruchu robotniczego oraz przodowników pracy (przepasani oni byli szarfami, na których wypisane mieli procenty, o jakie przekroczyli normy produkcyjne). W poszczególnych kolumnach maszerowali kolejni uczestnicy – całe zakłady pracy, grupy zawodowe i społeczne, a nawet mieszkańcy dzielnic miast w specjalnie do tego wyznaczonych miejscach. Nie mogło zabraknąć młodzieży reprezentującej Związek Młodzieży Polskiej, która to była aktywnymi uczestnikami młodzieżowego życia politycznego. Tłum wymachiwał flagami, a nad ich głowami dumnie górowały transparenty z wypisanymi hasłami propagandowymi. Okrzykom nie było końca! W pochodzie – w portretach i podobiznach – obecni byli Marks, Lenin, Stalin i Bierut, czyli czołowi komunistyczni przywódcy.
Nieliczni, którzy pozostali w domach – np. matki, które właśnie rodziły dzieci, akuszerki czy obłożnie chorzy i starcy, pochody oglądać mogli w telewizji. Przemarsz z uroczystości w Moskwie, gdzie przemawiał Breżniew był skrupulatnie transmitowany, później pokazywano pochody z Warszawy i innych miast.
A Wy? Uczestniczyliście kiedyś w takim przemarszu?