Podręczny słownik wyrazów zapomnianych

 

Były w PRL-u rzeczy, których dziś już nie znajdziecie na sklepowych półkach. Trzeba jednak pamiętać, że ciągle funkcjonują w słowniku wspomnień – może warto je sobie przypomnieć i opowiedzieć dzieciom, czym były?

 

1.Proszek IXI – jedyny proszek, na wszystko. Jedyny słuszny, jedyny dobry – podobno miał wyżerać nawet dziury w rękawach, ale nikt nigdy tego nie potwierdził. Gdyby to była prawda, to całe pokolenie kobiet miałoby chyba sitka zamiast dłoni, bo pranie ręczne było jedyną istniejącą możliwością wyczyszczenia ubrań! IXI nazywany był też „zwykłym proszkiem”, albo „oryginalnym”. Do wyboru były jeszcze płatki mydlane, ale nie miały takiej siły rażenia jak IXI!

Znalezione obrazy dla zapytania ixi

 

2. Kasety i radiomagnetofon Unitra – czy Wasze dzieci są sobie w stanie wyobrazić nagrywanie radia po nocach na kasety? Kultowe kawałki, słuchane w pokoju z radiomagnetofonu, a później to już nawet z wieży! Cóż za klimat! Czasami chętnie cofnęlibyśmy się do czasów, gdy Lista Przebojów Radiowej Trójki nagrywana była na kasetę, by potem stworzyć klimat na romantyczny wieczór, albo stać się idealnym podkładem do szalonych tańców. Nieliczni pamiętają „Taśma się skończyła!!! Obróć na drugą stronę!” – a do tego kwintesencja kaset – zaplątana taśma i próba ratowania jej ołówkiem. Rozrzewniliśmy się!

Znalezione obrazy dla zapytania Kasety Unitra

 

3. Pomarańcze kubańskie – na pewno większość z tych, którzy nas czytają, pamiętają, dlaczego na te kubańskie owoce zwykło się mówić dość brzydko – 'jaja Fidela’. Pojawiały się na ogół przed świętami, miały bardzo grubą skórę, która skrywała niewiele owocu. Charakteryzowały się nadzwyczaj cierpkim smakiem, choć i tak ludzie w kolejce się o nie zabijali. Wbrew temu, co można by myśleć – nie były pomarańczowe, a ich obecność zawdzięczaliśmy ówczesnej władzy, która węgiel wymieniała na te kwaśne dary.

Znalezione obrazy dla zapytania pomarańcze prl

 

4. Katana – nawet nasi młodsi czytelnicy wiedzą, co oznacza to kultowe słowo. Nie dżinsówka, nie kurtka, ale katana! Obecnie znów szalenie modne – te proste, z naszywkami, czy specjalnie dziurawione. To kultowe okrycie, którego nie wstydzili się ani hippisi, ani metalowcy. Był to chyba jedyny element łączący, a nie dzielący istniejące subkultury. Często spotkać je można było z odpinanymi na zamek błyskawiczny rękawami. Jak niedostępne – tak popularne. Najbardziej odjechane stylówki musiały być zaopatrzone w katanę! Kto by powiedział, że chodzili w nich wszyscy, a kupić je można było tylko za dolary?